Wiesław Mikuś

Proszę się obudzić… już po zabiegu…

37,35 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 37,35 

Brak na stanie

Pozycja wyprzedana? Dodaj do listy życzeń!

Powiadomimy Cię, gdy produkt będzie dostępny do kupna.

SKU: 9788383080666 Kategoria: Wydawnictwo:

„Proszę się obudzić… już po zabiegu…” to po „Proszę się nie bać… zaraz pan zaśnie…” druga część opowiadań o sytuacjach w szpitalach, których autor był świadkiem.

&nbsp

Wiesław Mikuś, lekarz anestezjolog pracujący w&nbsp szpitalach w&nbsp Zamościu, w&nbsp Szczebrzeszynie i&nbsp w&nbsp Biłgoraju. Autor tekstów kabaretowych i&nbsp piosenek oraz wierszy, ma na koncie dwie pełnospektaklowe sztuki teatralne, pisze muzykę do swoich tekstów, występował też na scenie jako, jak sam mówi, „namiastka aktora i&nbsp piosenkarza”. Do tego dużo rysuje i&nbsp maluje, a&nbsp swoje prace zaprezentował na wielu wystawach.

&nbsp

„Dziś przed rozpoczęciem elektrowstrząsów zostałem przez panią doktor psychiatrę poczęstowany herbatą. Pani doktor jest osobą dużo starszą ode mnie i&nbsp nie wypadało mi odmówić – chociaż wielkiej ochoty na herbatę wcale nie miałem. Rozmawialiśmy w&nbsp jej gabinecie, siedząc przy ogromnym, dębowym biurku (…) Pani doktor zaczęła mi opowiadać – z&nbsp wielkim przejęciem i&nbsp z&nbsp wypiekami na policzkach, ale także z&nbsp wyraźną dumą i&nbsp zadowoleniem – jak to zaatakował ją w&nbsp tymże gabinecie jeden z&nbsp pacjentów.

– Dwa dni temu to było… Panie doktorze… Ja go tu wzięłam na rozmowę i&nbsp zebranie wywiadu – a&nbsp on?… Zsunął sobie spodnie od piżamy, wystawił swoje stojące prącie – bo mu stało i&nbsp było jak gromnica i…

– Mówi pani – jak gromnica? W&nbsp takim bladym, woskowym kolorze jak gromnica?

– Gdzie tam w&nbsp kolorze! Takie wielkie jak gromnica!

– Aha…

– Ogromne!… I&nbsp zaczął mnie ganiać dookoła biurka.

Zauważyłem wyraźnie, że opowiadając mi to z&nbsp radosną satysfakcją, nie mogła się wyzbyć wyrazu twarzy świadczącego o&nbsp wielkim zadowoleniu na samo wspomnienie.

– I&nbsp co?

– I&nbsp cały czas wykrzykiwał „kocham cię, kocham cię”…

– Tak? To nie był w&nbsp zasadzie groźny. I&nbsp raczej to nie był atak.

– No wie pan… Poniekąd był to atak. Mógł mnie przecież zgwałcić.

Mówiąc to, uśmiechnęła się niemal lubieżnie. Sprawiała wrażenie mocno podnieconej. A&nbsp może tylko niewłaściwie odbierałem jej emocje?

– A&nbsp ja umykałam… Umykałam. I&nbsp wie pan – ganialiśmy się wkoło tego biurka raz w&nbsp tę – raz w&nbsp drugą stronę, a&nbsp on cały czas z&nbsp tym stojącym prąciem na wierzchu. Ha, ha… Nie mógł mnie dogonić, bo piżama zsunęła mu się na kolana i&nbsp nie miał dostatecznej szybkości.

– Aha. To jakby nie te spodnie na kolanach – pewnie by panią dopadł?

Zamlaskała rozkosznie i&nbsp przełknęła ślinę. Odpowiedziała po chwili.

– Pewnie by mnie dopadł…”

(fragment „Pamiętnika”)